Ekumenizm, prawa człowieka i nowy wszechprawosławny sobór – kilka refleksji

i-sob

fragment ikony I Soboru Powszechnego z warsztatu Michaila Damaskinosa (1545) oraz mozaiki z rzymskokatolickiego kościoła Dominus Flevit w Jerozolimie upamiętniającej spotkanie Pawła VI i Atenagorasa I w 1964 roku.

Wiele osób zapytuje, co myśleć o wszechprawosławnym soborze, jaki ma odbyć się w 2016 roku w Istambule. Nieprzerwanie się modlę, by ten sobór się nie odbył, ponieważ jest istotowo odmienny od wszystkich Soborów Powszechnych, jeśli pod uwagę wziąć choćby dwa aspekty: żaden z nich nie postrzegał jako wartości samej w sobie niekonkluzywnego dialogu z innowiercami, a prosto i wyraźnie ogłaszał tryumf prawdy nad kłamstwem, umacniając wiarę u jej nadprzyrodzonego źródła; po drugie, Sobory w swej świętej ekonomii słowa nie podnosiły spraw światowych, takich jak kataklizmy naturalne czy prawa człowieka, dla nich samych, uznając że w porządku doczesnym wystarczy realizować wszystko to, co już zostało przez Boga nakazane.

Sobory są przyzywaniem Świętego Ducha, by potwierdzić prawdę Objawienia Bożego żywo obecną w prawosławnym chrześcijaństwie – koniecznie więc trzeba ocenić ekumenizm z tej perspektywy, biorąc za kryteria Pismo i Kanony. Uczynili to już wielcy święci, nie pozostawiając nam źdźbła wątpliwości, jakie siły skrywają się za maską ekumenizmu – „sam bowiem szatan przybiera zewnętrzną postać anioła światłości” (2 Kor 11, 14). Choć słowa „ekumenizm” – ze względu, być może, na te złe konotacje – nie znajdziemy w oficjalnym projekcie soborowego dokumentu „Relacje Cerkwi prawosławnej z resztą świata chrześcijańskiego”, to jednak deklaracje weń zawarte przynoszą antyapostolski i antypatrystyczny zwrot, w którym wyraźnie widać tego samego odwiecznego ducha zniszczenia, jaki objawił się podczas Vaticanum II. Dziś chce się ogłosić, że Cerkiew jest w dialogu z herezją – podstawowy problem jest taki, że dobro nie jest w dialogu ze złem, a przykład idzie od świętych Soborów. [Czy] Któryś ogłosił „dialogujemy z arianami” czy „dialogujemy z ikonoklazmem”?

Powiedział ktoś: świat się zmienia. A jest to właśnie argument z tego świata, z którego, jak stwierdził Chrystus, Królestwo Boże nie pochodzi. W tym kontekście trzeba choćby wspomnieć, iż podczas ostatniej konferencji przedsoborowej w Chambesy, jak oficjalnie ogłosił Patriarchat Moskiewski, okazało się „niemożliwe, by osiągnąć porozumienie w sprawie szeregu kluczowych kwestii” odnoszących się do treści dokumentu „Misja Cerkwi prawosławnej we współczesnym świecie”, dlatego nie został on podpisany przez stronę rosyjską i gruzińską. Zapowiada się, że projekt ten będzie klonem przyjętej przez Watykan w 1965 roku soborowej konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et Spes”. By mieć szerszy ogląd sytuacji warto wspomnieć, że wcześniej proponowany przez Patriarchat Konstantynopola tytuł tego schematu brzmiał: „Wkład Cerkwi prawosławnej na rzecz ustanowienia pokoju, sprawiedliwości, braterstwa i miłości między narodami oraz eliminowania dyskryminacji rasowej i innych jej form”. Nie dziwi więc, że na I Soborze w 325 roku Bogonośni Ojcowie nie podejmowali spraw społeczno-politycznych, choć było co podsumowywać – trzy stulecia okrutnych prześladowań i chwalebnego męczeństwa, podejmowali za to sprawy fundamentalne dla zachowania ciągłości i nienaruszalności zbawczej nauki Chrystusa – źródła najprawdziwszego pokoju.

Paweł P. Wróblewski

27 listopad 2015

źródło:

web.facebook.com/NIE-dla-Tygodnia-Modlitw-o-Jedno%C5%9B%C4%87-Chrze%C5%9Bcijan-181972985344242/