O nieskuteczności dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu

Michał Stanisław Wójcik, 11 grudnia 2009

W roku 1870 na Soborze Watykańskim I, podczas sesji 4. w konstytucji Pastor aeternus został ogłoszony dogmat o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu. Zgodnie z nim przyjmuje się, że papież naucza nieomylnie, gdy zachodzą następujące warunki: występuje jako nauczyciel całego Kościoła; czyni to na mocy najwyższej władzy apostolskiej; podaje prawdę w sposób kategoryczny i definitywny, podaje prawdę z dziedziny wiary i moralności. Takie definicje biskupa Rzymu, są niezmienialne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła. Uchwalenie dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu znacząco pogłębiło rozdział pomiędzy Kościołem katolickim i Kościołem prawosławnym. Stanowi on bardzo poważną przeszkodę na drodze zbliżenia obu Kościołów.

Wydaje się, że zgodnie z intencją ojców soboru uchwalenie dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu miało być uroczystym potwierdzeniem, że Urząd Nauczycielski Kościoła dysponuje pewnym niezawodnym narzędziem, dzięki któremu, można ponad wszelką wątpliwość, nieomylnie stwierdzić, że dany sąd dyskursu religijnego należy do boskiego objawiania. Historycznie narzędzie to wykorzystano tylko jeden raz po Soborze Watykańskim I, gdy papież Pius XII w roku 1950 w konstytucji Munificentissimus Deus ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Bogarodzicy Dziewicy Maryji.

Dokładna analiza logiczna dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu pokazuje jednak, że nie może być on kryterium nieomylności innych sądów dyskursu religijnego. Argumentacja na rzecz tego jest wyjątkowo prosta. Zgodnie z intencją soborowej definicji dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu, nieomylność danego sądu dotyczącego wiary lub moralności ogłoszonego przy spełnieniu warunków nauczania ex cathedra wynika z tego, że osoba go ogłaszająca jest rzeczywiście biskupem Rzymu. Inaczej dogmat tak skrupulatnie sformułowany na Soborze Watykańskim I nie miałby sensu. Celem dogmatu było wyraźnie zagwarantowanie nieomylności biskupowi Rzymu, a nie jakiejś innej osobie. Idąc za Konstytucją Dogmatyczną o Kościele uchwaloną na Soborze Watykańskim II należy stwierdzić, że „nieomylność Kościoła ma taki sam zakres, jak i depozyt boskiego objawiania […] dlatego biskupi żadnego nowego objawienia publicznego nie otrzymują”. Fakt, że dana osoba jest biskupem Rzymu nie należy do boskiego objawienia, a zatem nie może być on objęty nieomylnością. Gdyby fakt ten należał do boskiego objawienia musielibyśmy się zgodzić, że biskupi po każdym konklawe otrzymują nowe boskie objawianie, co jest właśnie sprzeczne z Nauką Kościoła. Zatem stwierdzenia typu „Eugenio Pacelli był 258. biskupem Rzymu” mogą mieć status jedynie zwyczajnej historycznej pewności, nie są jednak na mocy Nauczania Kościoła nieomylne. Ale pewność, że sąd dotyczący wiary i moralności ogłoszony przy spełnianiu warunków nauczania ex cathedra, jest prawdziwy na mocy dogmatu o nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu, nie może być większa niż pewność, że ogłaszająca go osoba była rzeczywiście biskupem Rzymu. Jeżeli zatem pewność co do prawdziwości tego ostatniego może być omylna, to również może być omylną pewność co do prawdziwości rozważanego sądu dotyczącego wiary i moralności. Gdy rozpatrujemy prawdę wiary o Wniebowzięciu Bogarodzicy Dziewicy Maryji w kontekście ogłoszenia jej przez Piusa XII, mamy do czynienia z dwoma sądami: „Eugenio Pacelli ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Bogarodzicy Maryji spełniając warunki nauczania ex cathedra” i „Eugenio Pacelli był wtedy biskupem Rzymu”. Zauważmy, że fałszywość drugiego członu tej koniunkcji powodowałaby, że żaden katolik nie byłby zobowiązany do wyznawania prawdy o Wniebowzięciu Bogarodzicy Dziewicy Maryji jako dogmatu przez Boga objawionego. Jednak prawdziwość tego członu nie jest gwarantowana nieomylnością Kościoła, a zatem każdy katolik może wyrazić swoje powątpiewanie dotyczące faktu, że Eugenio Pacelli był rzeczywiście biskupem Rzymu w czasie ogłaszania dogmatu o Wniebowzięciu Bogarodzicy Dziewicy Maryji. W historii były przecież okresy, w których dopiero po czasie stawało się dla całego Kościoła katolickiego jasne, czy dana osoba była papieżem, czy nie (patrz wielka schizma zachodnia). Konsekwentnie każdy katolik może wyrazić wątpliwość, czy prawda o Wniebowzięciu Bogarodzicy Dziewicy Maryji jest dogmatem przez Boga objawionym.

Powyżej zauważona trudność jest fundamentalna. Ojcowie soboru Watykańskiego I podjęli bowiem tak naprawdę próbę sformalizowania kryterium prawdy. Jest to jednak z filozoficznego punktu widzenia niemożliwe. Jakie bowiem mamy kryterium, że przedstawione kryterium jest rzeczywiście kryterium prawdy? Paradoksu tego nie da się rozwikłać. Obroną przed sceptycyzmem jest przyznanie, że każdy myśliciel może posiadać wewnętrzne kryterium prawdy, skuteczne w działaniu, jednak nie poddające się formalizacji.

Z mojego punktu widzenia, jako wiernego prawosławnego, nieomylność Kościoła musi działać i działa niejako bez formalnego kryterium. Jakiekolwiek sądy o niej mogą mieć jedynie charakter deskryptywny, a nie dogmatyczny. Nie można bowiem w nieskończoność pytać, czy nieomylnie wiemy, że dana prawda jest nieomylna. Właściwym kryterium nieomylności Kościoła jest jego świętość. Nie można podać formalnego kryterium świętości, nie można więc podać formalnego kryterium nieomylności, można jedynie zauważyć mocą Ducha Świętego, że jest ona obecna w nauczaniu Kościoła. Duch Święty działa bowiem w Kościele i działanie to ma charakter samoupewniający. Działanie Ducha Świętego jest bowiem samo świadectwem swojej autentyczności. Jedyną przeszkodą w jego dostrzeżeniu może być grzech. Na ile zaś człowiek jest święty, na tyle może zrozumieć, co w Kościele jest stałe i niezmienne. Tak więc Kościół jako całość może być nieomylny dzięki opiece Ducha Świętego, żadnemu zaś człowiekowi z racji danej mu wolności popadnięcia w grzech, nieomylność nie przysługuje. Dotyczy to tak samo ludzi świeckich jak i biskupów oraz patriarchów.

źródło: www.niezalezna.info

________________________________

Opracowanie: PrawoslawniKatolicy.pll